WYSIEDLENIA Z ZAMOJSZCZYZNY W LATACH 1942-1943
W tym roku przypada 82. rocznica wysiedlenia przez Niemców mieszkańców mojej wsi Jastrzębiec. Jak do tego doszło, że nasi rodzice i dziadkowie zostali zmuszeni do opuszczenia rodzinnych domów i pozostawienia dorobku całego życia?
Chciałbym przedstawić ogólne tło historyczne tych wydarzeń i ich przebieg. Według zamierzeń władz niemieckich cała południowa część dawnego województwa lubelskiego miała wejść w skład tzw. „niemieckiej przestrzeni życiowej” (Lebensraum), w której dla Polaków i innych narodowości nie było miejsca. Był to tzw. Generalny Plan Wschodni („Generalplan Ost”), który zakładał wysiedlenie lub wyniszczenie fizyczne podbitych narodów Europy Wschodniej i osiedlenie na ich miejscu Niemców. W ciągu 20-30 lat ok. 50 mln Słowian, głównie Polaków, Rosjan i Ukraińców, zamierzano wymordować w obozach koncentracyjnych lub masowych egzekucjach, a część wysiedlić za Ural. Niektórych, głównie dzieci, o rysach nordyckich zgermanizować. Pierwszym etapem realizacji tego zbrodniczego planu było wysiedlenie Zamojszczyzny, a wokół Zamościa miał powstać pierwszy niemiecki teren osiedleńczy. Przygotowania do realizacji tych planów podjęte zostały jeszcze przed napaścią Niemiec na Polskę.
23 sierpnia 1939 r. w Moskwie, ministrowie spraw zagranicznych Niemiec Joachim von Ribbentrop i Związku Radzieckiego Wiaczesław Mołotow, z inspiracji Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, podpisali pakt pokojowy, do którego został dołączony tajny, nieopublikowany załącznik ustalający, że po pokonaniu w przyszłej wojnie Polski, zostanie ona podzielona między sojuszników. Niemcy mieli zatrzymać zachodnią jej część, Związek Radziecki – wschodnią. Granica między obu zaborami miała przebiegać wzdłuż Sanu, Wisły, Narwi i Pisy, do granicy niemieckich Prus Wschodnich.
Kiedy trwała walka z Niemcami, 17 września 1939 r. Armia Czerwona wkroczyła na wschodnie tereny Rzeczypospolitej. Był to przysłowiowy nóż w plecy. Armia polska nie miała szans w starciu z dwoma potężnymi wrogami. Wkrótce wojska sowieckie doszły do linii Sanu i Wisły, zajmując m.in. województwo lwowskie i lubelskie. Starsi mieszkańcy Jastrzębca pamiętali przejście Sowietów przez jego okolice, m.in. przez Tarnogród, gdzie byli entuzjastycznie witani przez miejscową ludność żydowską i ukraińską.
W pierwszych dniach października 1939 r., gdy Niemcy z Rosjanami zawarli nowe porozumienie co do podziału terytorium Polski, gmina Kuryłówka, a w niej Jastrzębiec, znalazły się pod okupacją niemiecką w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa.
Na Zamojszczyźnie, według zamierzeń władz okupacyjnych, zamierzano stworzyć pierwszy na wschodzie niemiecki teren osiedleńczy, który w przyszłości miał stanowić bazę wypadową dla germanizacji urodzajnych terenów Ukrainy, a także Białorusi. Plan ten zrodził się na najwyższych szczeblach SS i zbiegł się z dążeniami dowódcy SS i policji w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnika, który dążył do rozwinięcia niemieckiej kolonizacji na podległym mu terenie. Był to kolejny etap germanizacji ziem polskich, przeprowadzanej intensywnie w latach 1939-1940 na wcielonych do Rzeszy zachodnich terenach Polski, skąd masowo wysiedlano Polaków. Na Zamojszczyźnie wykorzystywano zdobyte tam doświadczenia oraz istniejącą już Centralę Przesiedleńczą, której filię powołano w Zamościu. Pieczę nad realizacją tych zamierzeń Hitler powierzył Himmlerowi.
Wysiedlanie ludności Zamojszczyzny łączone było często z pacyfikacjami całych wiosek i masowymi egzekucjami osób stawiających opór. Akcja, rozpoczęta 27 listopada 1942 r., trwała do sierpnia 1943 r. i przeprowadzona została w trzech etapach. Pierwszy rozpoczął się 27 listopada i trwał do końca 1942 r. Drugi rozpoczął się 13 stycznia 1943 r.; do 6 marca tego roku wysiedlono wsie z powiatu hrubieszowskiego. Sprawne przeprowadzenie obu akcji utrudnił Niemcom zdecydowany opór miejscowej ludności, a także koncentracja partyzantów, czego okupant nie przewidział.
W grudniu 1942 r. Komendant Główny AK gen. Stefan Rowecki „Grot” zarządził akcję czynnego oporu oraz dywersji na obszarach objętych wysiedleniami. Na zagrożone tereny przybył Komendant Główny BCh Franciszek Kamiński, który na odprawie komendantów oddziałów polecił zmobilizować w ostępach Puszczy Solskiej podległe im siły partyzanckie i rozpocząć kontratak.
27 grudnia 1 kompania „kadrowa” BCh dowodzona przez por. Jerzego Marsa ps. „Vis”, wraz z odziałem partyzantki radzieckiej, stoczyła pod Wojdą pierwszą w historii II wojny światowej bitwę partyzancką z Niemcami. Miesiąc później, 1 lutego 1943 r., połączone oddziały BCh pod dowództwem Franciszka Bartłomowicza ps. „Grzmot” stoczyły zwycięską bitwę pod Zaborecznem. Obie bitwy, a także wiele mniejszych akcji partyzanckich, ostudziły na pewien czas zapędy okupanta. Niemcy musieli sprowadzić posiłki i przygotować się do trzeciego etapu wysiedleń, najtragiczniejszego w skutkach, określonego kryptonimem „Wehrwolf” (Wiłkołak). Rozpoczął się on w ostatniej dekadzie czerwca 1943 r., a do jego przeprowadzenia władze niemieckie użyły licznych oddziałów SS i policji.
Zwykle nad ranem otaczano kilka sąsiadujących ze sobą wsi, wypędzano mieszkańców z domów, dając im kilkanaście minut na spakowanie podręcznego bagażu. Następnie gromadzono ich w centrum wsi lub w miejscowym kościele. Często pędzono wysiedleńców do najbliższej stacji kolejowej lub przewożono furmankami i samochodami do obozów przesiedleńczych w Budzyniu, Zwierzyńcu i Zamościu. Tam dokonywano segregacji – młodych i sprawnych wysyłano na roboty do Niemiec, starych i słabych do obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i na Majdanku, dzieci oddzielano od rodziców i przeznaczano do germanizacji.
Obozy przesiedleńcze szybko się przeludniły i część wysiedleńców koczowała pod gołym niebem. Warunki w nich były tragiczne – brakowało wody i pożywienia. Głód i brud powodowały rozprzestrzenianie się chorób i śmierć najsłabszych. Tragiczne położenie osadzonych potęgowali bezwzględni funkcjonariusze obozowi. Z pomocą uwięzionym pospieszyła, mimo zakazów, okoliczna ludność, przerzucając przez druty żywność. Wielką pomoc okazali Róża i Jan Zamojscy, właściciele ordynacji, ratując od śmierci głodowej ok. 460 dzieci.
Akcja w naszej okolicy rozpoczęła się wieczorem 24 czerwca 1943 r., gdy oddziały niemieckie obstawiły szosę Biłgoraj-Tarnogród, a następnego ranka przystąpiły do wysiedlenia kilkunastu wsi z gmin: Tarnogród, Wola Różanecka, Łukowa, Biszcza i Potok Górny. 29 czerwca oddziały niemieckie otoczyły Jastrzębiec. Była to jedyna wieś w gminie Kuryłówka, z której wysiedlono i poddano okrutnym represjom wszystkich mieszkańców. Niemcy spędzili ich do miejscowej, niedużej kaplicy. Wszyscy myśleli, że zostanie ona podpalona i spłoną żywcem. Niektórym udało się uciec do pobliskiego lasu. Wkrótce uformowano z zatrzymanych szeregi i popędzono do Tarnogrodu. Stamtąd podwody konne przewiozły ich do Zwierzyńca, a po pewnym czasie do obozu przejściowego w Zamościu, w którym brakowało wszystkiego, a przede wszystkim żywności. Rodzice opowiadali mi, jak ojciec z narażeniem życia podchodził pod druty, gdzie czasami udało mu się zdobyć trochę kartofli lub chleba, przerzucanych przez okoliczną ludność.
Wysiedleniami objęto 110 tysięcy osób z 294 wsi. Część ludzi uciekła, szukając schronienia w lasach i na sąsiednich terenach nieobjętych akcją. Schwytanych, ok. cztery tysiące osób, Niemcy pozostawiali na miejscu jako siłę roboczą dla niemieckich osadników. Do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu wysłano ok. dwa tysiąc osób, na Majdanek ok. dziewięć tysięcy. Ponad pięć tysięcy starców i dzieci, odłączonych od rodziców, wysłano do tzw. wsi rentowych w dystrykcie Warszawskim. Część wysiedleńców, szczególnie liczne rodziny, znalazły się we wsiach powiatów lubelskiego i puławskiego, z zakazem powrotu w rodzinne strony; 33 tysiące wywieziono na roboty przymusowe do Niemiec, w tym moją rodzinę.
Byłem trzyipółletnim dzieckiem. Przeżyłem dzięki ogromnym staraniom rodziców, szczególnie mamy. Wiele dzieci nie miało takiego szczęścia, zmarły w transporcie lub w Niemczech. Ogółem wysiedlono ok. 30 tysięcy dzieci, z których ok. 10 tysięcy poniosło śmierć. Część skierowano do germanizacji.
Akcje wysiedleńcze przerwano w sierpniu 1943 r. w związku z klęskami Niemców na froncie wschodnim i wzmożonymi akcjami partyzanckimi. W lasach położonych na prawym brzegu Sanu działały oddziały Franciszka Przysiężniaka ps. „Ojciec Jan” i Józefa Zadzierskiego ps. „Wołyniak”.
Klęska Niemiec zbliżała się nieuchronnie. Terror hitlerowski zelżał. Już w pierwszej połowie 1944 r. do swoich domostw zaczęli wracać wysiedleńcy, głównie ci, którzy zatrzymani byli w pobliżu. My wróciliśmy dopiero po zakończeniu wojny. Dostaliśmy propozycję osiedlenia się w gospodarstwach poniemieckich na tzw. ziemiach odzyskanych.
Ofiarom wysiedleń i innym mieszkańcom Jastrzębca, którzy zginęli w latach 1943-1945, poświęcone są tablice umieszczone w miejscowej kaplicy, a pod koniec lat 70., na miejscu dawnego obozu w Zwierzyńcu, wzniesiony został kościół-pomnik pw. Matki Bożej Królowej Polski, konsekrowany w 1980 r.
My, pamiętając o tych tragicznych wydarzeniach, przekazujemy o nich wiedzę następnym pokoleniom ku przestrodze – oby nigdy się nie powtórzyły.
Stanisław Maciąga